Budujesz swój biznes? Zobacz konferencję Founders Mind na PGE Narodowy [20 października]

Sprawdź agendę i dołącz

Współprowadzisz kancelarię prawną. Jak powstał pomysł na jej założenie ?

Pomysł na kancelarię nie należy chyba do najbardziej odkrywczych na świecie. Adwokaci mają swoją historię od Bolesława Chrobrego, radcy prawni – do których należę ja – co prawda od innego Bolesława, bo Bieruta, to też dość wiekowy zawód, bo jeszcze z XX wieku. Tak więc, sam pomysł na założenie kancelarii nie jest niczym ani nowym, ani zaskakującym.

Natomiast zakładając kancelarię, przyświecał mi nieco inny cel niż „po prostu” założenie kancelarii. Gdy rzeczy się działy, czyli w 2014 r. moim głównym celem było założenie kancelarii, która skupi się wyłącznie na obsłudze przedsiębiorców. Z perspektywy dzisiaj, a szczególnie największych miasta w Polsce takich jak: Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań, to z pewnością także nie będzie stanowić nic odkrywczego, a nawet nic odróżniającego, ale w 2014 roku w Rzeszowie, szczególnie jeśli ktoś zaczynał „od zera” to było dość ryzykowne i na pewno niewielu młodych prawników się na to decydowało. Niemniej taki właśnie miałem „pomysł na siebie” i dlatego też, chciałem założyć kancelarię – chciałem stworzyć firmę prawniczą, która wyspecjalizuje się w obsłudze firm i będzie działać w tym obszarze. Może dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale na 2014 r. i Rzeszów, było to założenie dość niszowe. Choć kilka razy znajomi mówili mi w zasadzie wprost, że jestem niedostatecznie mądry nie biorąc prostych, dobrze płatnych, a niebiznesowych spraw, ale ja byłem nieugięty w tym zakresie. Obecnie ani trochę tego nie żałuje.

Nie odpowiedziałem jednak skąd pomysł. Myślę, że w pewnej mierze wziął on się z tego, że nie do końca odpowiadały mi realia w kancelarii, w której pracowałem przed założeniem własnej. To na pewno miało znaczenie. Niemniej, ewidentnie czułem też, że jestem w stanie zrobić taką kancelarię, o której sobie marzyłem i choć nie jestem na to gotów, to nigdy nie będzie lepszego momentu. Finalnie, wyszło tak, że gdy urodziło mi się pierwsze dziecko, to trzy miesiące później zakończyłem stałą współpracę z kancelarią i rzuciłem się na głęboką wodę, wierząc w to, że mi się uda. Pamiętam, że mój ówczesny szef, był dość mocno zaskoczony, że decyduje się na taki ruch w tym momencie, ale ja już wtedy czułem, że muszę to zrobić.

Jakie były początki kancelarii?

W zasadzie w dużej mierze to właśnie były początki, bo chcąc mieć pewność, że nie rzucam się na głęboką wodę bez jakiejkolwiek asekuracji, pierwszego własnego klientami miałem około rok wcześniej. Obsługiwałem go popołudniami, chociaż mam wrażenie, że byłem z tym bardziej „w punkt” niż niekiedy się jest, mając prace „cały czas”. Cóż, miałem poczucie misji, wizji i …. pieniędzy, które były w pełni zależne od poziomu mojej pracy i jej rezultatów.

Pamiętam też bardzo dobrze pierwszy „oficjalny” dzień nowej Kancelarii. 1 października 2014 r. – nomen omen, urodziny moje żony. Tyle co dzień wcześniej zakończyłem współpracę z jedną z kancelarii, miałem nawet zrobić sobie dzień przerwy, ale wiedząc, że od jednego z nowych klientów, których tuż przed pójściem na swoje pozyskałem, mam w ramach obsługi lokal, który trzeba przygotować. Stwierdziłem, że pójdę nieco pomóc w „odguzowywaniu” dawno nieużytkowanego budynku biurowego. Lokal miałem dzielić z kolegą, a już wtedy miałem pierwszego „niemal pracownika”, więc praca poszła szybko.

Potem rzeczy się po prostu działy. Jak nie było pracy, to dawaliśmy wraz z Pawłem – moim pierwszym współpracownikiem, a obecnym wspólnikiem – linki do katalogów stron, pisaliśmy krótkie artykuły na naszego pierwszego bloga na stronie kancelariakantorowski.pl. Krótko mówiąc, jak nie było pracy, to ją sobie znajdywaliśmy sami, a jak była, to szła pełną parą. Nomen omem, wejście w „internety” na samym początku wiązało się u nas przede wszystkim z tym, że Paweł potrafił tworzyć strony internetowe. W tamtych czasach wydatek pod tytułem sensowna strona internetowa, niekoniecznie mieścił się w naszym budżecie, więc tu naprawdę miałem dużo szczęścia! Nomen omen, nasz pierwszy blog całkiem dobrze się pozycjonował, jak na tamte czasy i realnie ściągnął nam całkiem sporo zleceń. Niestety, pod koniec 2015 roku dowiedzieliśmy się też, że warto w sposób ponadstandardowy zabezpieczać swoją pracę. W tamtym czasie doszło do zainfekowania naszej strony internetowej i to niestety w takim stopniu, że jej odtworzenie było zbyt czasochłonne. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że rzeczywiście ludzie dzielą się na tych, którzy już robią backup i tych, którzy dopiero zaczną go robić, bo treści nie dało się odzyskać, a nie mieliśmy ich zarchiwizowanych na innym nośniku. Cóż, człowiek uczy się na błędach i to najczęściej własnych. Dzisiaj, bogatsi o takie doświadczenia, mamy zabezpieczenia z pewnością dalej idące, niż większość kancelarii tej wielkości co nasza, bo wiemy, że warto w to inwestować. Oczywiście, te zabezpieczenia nie ograniczają się wyłącznie do stron internetowych, a też – co oczywiste – do danych naszych klientów.

W jaki sposób kancelaria dociera do klientów? Czy zmieniło się to na przestrzeni działalności firmy?

To chyba jeden z elementów, który najbardziej się u nas rozwinął, no może za wyjątkiem własnej wiedzy i kompetencji, bo te chyba rozwinęły się od początku kancelarii bardziej, niż działania marketingowe. Otwierając kancelarię, w zasadzie w całości polegałem na marketingu szeptanym. Przyznam, że działał on wtedy dla mnie dość dobrze, bo wielu klientów, których przedtem obsługiwałem w ramach „cudzej” kancelarii, bardzo szybko odnalazło mnie w nowym miejscu i z większością z nich współpracujemy do dzisiaj.

Później jednak, ten sposób pozyskiwania klientów nie był już wystarczający, więc jeszcze w 2014 zaczęliśmy pisać bloga. W drugiej połowie 2016 i w 2017, był jakiś przestój z naszej strony. Nie jestem w stanie przesadnie tego czasu odtworzyć obecnie w głowie, co do motywacji, a w zasadzie jej braku, ale chyba było tak, że klientów przybyło i po prostu nie do końca byliśmy w stanie organizacyjnie „ogarnąć” kwestię prowadzenia sensownego marketingu. Inna sprawa, że wtedy miałem pierwszą poważną, a nieudaną próbę wejścia w współpracę z innym prawnikiem.

Końcem 2017 r. stwierdziłem jednak, że to już najlepszy czas, żeby to zmienić i w lutym 2018 r. wystartowałem z podcastem Prawo dla Biznesu. Na szczęście trudno się zniechęcam, bo bynajmniej nawet dzisiaj nie mam zasięgów idących w tysiące, czy miliony. Niemniej, z podcastu zaczęły się zaproszenia do innych podcastów, na konferencje i to wszystko niosło ze sobą nowych klientów. Nie setki, czy tysiące, ale systematycznie kolejnych nowych klientów, a było to tylko dodatkowe ich źródło.

W kwietniu 2020 r. na kanwie wszystkich tych działań, odezwał się do nas Helion z pytaniem, czy chcielibyśmy napisać z nimi książkę. Uznaliśmy, że to dobry pomysł, szczególnie w kontekście marketingu, a dzięki temu powstało „Prawo dla Biznesu. E-commerce”. Chwilę później odezwało się wydawnictwo Od.Nowa i tu czekamy już na ich prace redakcyjne nad naszą kolejną książką: „Poradnik prawny dla influencerów i digital marketerów”. Obecnie też pracujemy nad książką, tym razem dla wydawnictwa ODDK. Ma ona dotyczyć tematyki zabezpieczania umów i biznesu. To wszystko jest elementem strategii pozyskiwania klientów, tylko nigdy nie można zapomnieć o tym, że te działania nigdy nie mają takiego przełożenia, że z każdej sprzedanej książki, czy z nagranego podcastu przychodzi klient. Trzeba być cierpliwym i robić swoje.

Konferencja od przedsiębiorców dla przedsiębiorców

W jaki sposób budujecie zespół. Czy macie wypracowany system wdrażania nowych pracowników ?

Każdy ma takie obszary, w których czuje się wyśmienicie i takie w których czuje się mniej wyśmienicie. Mogę powiedzieć, że HR to nie jest moja najmocniejsza strona. Być może nie jest to też pięta achillesowa, ale na pewno nie jest to top 3 moich kompetencji.

Niemniej, obecny skład kancelarii uznałbym za najsilniejszy „ever”! Wcześniej zdarzyło mi się popełnić w tym zakresie kilka dość poważnych błędów, które w większości przypadków, nazwałbym jako zbyt późne rozstanie. Na szczęście obyło się to bez większych reperkusji dla klientów, czy samej kancelarii. Staram się uczyć na błędach – pewnie ze skutkiem „różnym”, ale jednak jakąś naukę już odebrałem.

W miarę rozwoju zespołu, staramy się też ustandaryzować wdrożenie – bez dwóch zdań to kluczowe, a i czasochłonne zajęcie. Dlatego też, im wcześniej zacznie się o tym myśleć, tym mniejszy problem będzie z tego mógł wyniknąć w przyszłości. Niestety, choć lubię uporządkowane procesy, nie jestem mistrzem w ich tworzeniu. Na szczęście znacznie lepszy jest w tym mój wspólnik.

Prowadzisz podcast. Czy jest to efektywna forma content marketingu?

Gdybym uważał, że nie jest efektywna, to bym go nie prowadził. Tak mogę ogólnie odpowiedzieć na to pytanie, ale też dodam, że na pewno trzeba mieć cierpliwość, szczególnie obecnie, gdy podcastów prawniczych jest coraz więcej, a tych o innej tematyce, przybywa jeszcze więcej, w jeszcze krótszym czasie. Natomiast, podcast nie jest to na pewno forma sprzedaży usług prawnych, a forma marketingu. Warto ją uzupełniać, a to o wpisy na blogu, a to o działania w social mediach, a to o konferencje. Dodam, że w zakresie działań w social mediach myślę, że wcale nie muszą się one zamykać tylko i wyłącznie w obszarze naszej specjalizacji, a mówiąc inaczej – warto pokazać ludziom, że mamy życie poza pracą, bo to raczej ich nami zainteresuje, niż odwrotnie. W przypadku prawników, pozwala to też „odczarowywać” wyobrażenie o nich.

Wracając do podcastu, to w moim przekonaniu, jest to bardzo dobry początek ścieżki sprzedażowej. Podcastem możemy pokazać potencjalnym klientom, że jesteśmy, że specjalizujemy się w tym czy w tamtym. Mogą o nas usłyszeć, mogą nas usłyszeć. To ważne. Do tego nie jest to, aż tak czasochłonna forma, jak wideo, ani tak ulotna jak same social media. Myślę, że najlepiej podcast uzupełnić treściami pisanymi, takimi jak blog, czy – choć to raczej nie na początku – książka. To wszystko daje nam rozpoznawalność, ale i możemy wykazać się specjalizacją. Finalnie te elementy mogą być istotne też przy ustalaniu ceny naszych usług, szczególnie tych specjalistycznych, bo klient już miał okazję sprawdzić, czy wiemy o czym mówimy, a teraz już tylko ustala warunki, czy i za ile będzie z nim współpracować.

Odnośnie podcastu, to też forma budowania marki osobistej. Czy widzisz bezpośrednie przełożenie większej rozpoznawalności w sieci, na liczbę realnych klientów?

Jak najbardziej. To jest widoczne w pierwszym rzędzie. Kwestia wpływu podcastu na biznes jest zdecydowanie mniej widoczna, szczególnie na początku. Tak jak wspominałem, podcast dał mi rozpoznawalność, czyli właśnie dzięki niemu zbudowałem i buduje markę osobistą. To dobre medium do tego, bo gdy prowadzisz bloga, to ludzie raczej nie mają okazji Cię poznać, chyba że jesteś naprawdę dobry w pisaniu. Jeśli natomiast mówisz do ludzi, to od razu budujesz z nimi więź i to prowadzi do budowania marki osobistej, na poziomie specjalizacji, ale też jako człowiek. Z podcastu dostałem pierwsze zaproszenia na konferencję, tam poznałem wiele nowych osób, część z nich jest obecnie naszymi klientami, potem była książka….. Cóż tu dużo mówić, tak – podcast pozwala na zbudowanie marki osobistej.

Jesteś pasjonatem biegania. Co daje Ci ten sport ?

Obecnie jestem dosłownie „pasjonatem”, bo nie biegam od ponad roku, ze względu na kontuzję. Na szczęście już niebawem kolejne badania, które powinny wyjść już dobrze i wtedy wrócę do biegania. A co daje mi sport ? Myślę, że to dobra odskocznia od pracy zawodowej, pozwala spojrzeć na pewne rzeczy, w tym na siebie, z innej perspektywy, daje przestrzeń do przepracowania emocji związanych ze stresem w pracy. W tym ostatnim wypadku, jednak uczulam na to, że łatwo tu „zgubić balans” i zamiast przepracowywać emocje w trakcie wysiłku fizycznego, to je nim tłumić. Myślę, że coś o tym wiem, bo kilka takich symptomów zdążyłem u siebie zauważyć w trakcie rocznego „odstawienia” biegania. Dzisiaj myślę, że poza bieganiem, każdemu przedsiębiorcy poleciłbym też jogę. W niej jesteśmy w stanie znaleźć kontakt z samym sobą, daje też przestrzeń do mindfulnesu i do wysiłku, a przez to, że jest jej wiele rodzajów, to na każdy dzień możemy znaleźć coś adekwatnego dla siebie. Jeśli chcemy się zmęczyć, nie ma problemu, a jeśli chcemy się zrelaksować, to także jest dla nas odpowiedni zestaw praktyk jogowych.

Absolutnie jednak polecam bieganie, to cudowne emocje, adrenalina, a i naukowcy ponoć dowodzą, że bieganie pozwala nam rozwinąć możliwości naszego mózgu!

Ostatnie Wpisy

Najlepsze gadżety reklamowena zamówienie: skuteczna promocja biznesu

Krzysztof Sołtys
5 kwietnia, 2024

Staking kryptowalut – oto wszytko co musisz wiedzieć!

Krzysztof Sołtys
5 kwietnia, 2024

Czy istnieje uniwersalny kalkulator nadpłaty kredytu? Zobacz, jak szybko obliczyć najlepszą dla Ciebie wysokość nadpłat

Krzysztof Sołtys
7 marca, 2024

Czym jest Founders.pl?

Founders.pl to zamknięta platforma ludzi biznesu, której celem jest rozwinięcie Twojej sieci kontaktów i zwiększenie wiedzy biznesowej.

Networking

To miejsce dyskusji founderów, którzy dzielą się wiedzą, nawiązują współpracę i wspólnie rozwiązują problemy napotykane przez ich organizacje.

Wiedza

To miejsce ciągłego rozwoju biznesowego, kilkadziesiąt godzin nagrań z różnych obszarów budowania firmy, warsztaty, webinary i spotkania z psychologami.