Gdy w niewielkim zespole uświadamiasz sobie, że posiadasz rezerwę finansową na 3 tygodnie działalności, Twój mózg przełącza się w inny tryb – Tomasz Limiszewski (Egera)
Budujesz swój biznes? Zobacz konferencję Founders Mind na PGE Narodowy [20 października]
Sprawdź agendę i dołączOd Kilku dni jest Pan co-founderem projektu Egera. Skąd możemy was kojarzyć?
Egera..com to nic innego jak dobrze znana Polakom, oraz Klientom z ponad 20 krajów Europy, platforma BitClude. Ostatnio nasz model dość mocno ewoluował. Zamierzamy wprowadzić niespotykane do tej pory udogodnienia dla naszych Klientów, o których chcielibyśmy, aby dowiedział się każdy uczestnik rynku kryptowalut. W zespole podjęliśmy decyzję, aby oddzielić dawną historię oraz przyszłość linią, w postaci rebrandingu.
Jest Pan co-founderem BitClude, obecnie Egera.com. Jak powstał pomysł na ten biznes?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musiałbym chyba napisać książkę. W skrócie, Jakub Wierzcholski, główny Founder Platformy zaprosił mnie do tajemniczego projektu, który w jego opinii miał zrewolucjonizować rynek krypto. Znałem Jakuba od kilku lat. Wiedziałem, że ma spore osiągnięcia w tworzeniu rozwiązań fin tech, łączących świat krypto z tradycyjnymi finansami. W 2016 roku giełdy krypto-fiat można było policzyć na palcach jednej ręki. W sumie, obecnie ta sytuacja nie wygląda wcale inaczej. Dałem Jakubowi szansę i wpadłem do jego biura na szybką herbatę i prezentację wersji alfa. Pamiętam, że nic w niej nie działało,
poza jednym – silnikiem giełdowym. Tutaj, mniej wtajemniczonym należy się odrobina wyjaśnienia. Silnik giełdowy odpowiada za łączenie się ofert i płynne, bezbłędne rozliczanie transakcji. Może z pozoru wydawać się to mało skomplikowane, jednak Ci, którzy polegli na swoich projektach giełd krypto wiedzą, że z reguły silnik giełdowy przypomina mocno rozgotowane spaghetti.
Wraz z upływem czasu, projekt na zdrowym fundamencie w postaci silnika giełdowego dojrzewał, ja pojawiałem się w biurze coraz częściej. W międzyczasie z sukcesem sprzedałem własną firmę, i tak już zostałem.
Jest Pan też mentorem w FasterCapital. Na czym dokładnie polega Pana rola, jako mentora?
Faster Capital, to świetne miejsce. Osoby, które mnie znają bliżej, wiedzą, że mimo mojej szerokiej wiedzy ogólnej, nie można mnie w żadnym przypadku nazwać osobą techniczną. Chociaż na komputerze potrafię zrobić więcej niż zdecydowana większość społeczeństwa, to nie potrafię programować, a już na pewno nie w takim stopniu, abym sam siebie był w stanie nazwać deweloperem. Potrafię jednak łączyć kropki i zarażać wizją. Faster Capital, to wyjątkowa instytucja rynku VC. Zamiast dawać środki finansowe, stawiają na dostarczanie wykwalifikowanej kadry technicznej, której zadaniem jest pomóc osobom mniej technicznym dowieźć MVP. Ci, którzy znają historię Apple, na pewno zrozumieją analogię. FasterCapital
jest tym dla twórców startupów, kim był Steve Wozniak dla Jobsa i Apple.
Przechodząc jednak do meritum. Ja w FasterCapital jestem tym wrednym mentorem, którego
potem dobrze się wspomina. Wspieram merytorycznie projekty doradztwem strategicznym.
Zadając trudne pytania, wywracam modele biznesowe do góry nogami. Czasami jednak, burzę koncepcję nie znajdując dla niej argumentów biznesowych, za co twórcy projektów najpierw mnie nie lubią, a nieco później mi dziękują.
Kiedy miał Pan pierwszy raz styczność z kryptowalutami?
Richard Branson, Twórca Virgin Group, wizjoner i osoba, którą bardzo mocno szanuję jako przedsiębiorcę, zwykł mówić, że okazje biznesowe są jak autobus, kiedy jeden Ci odjedzie, zaraz podjedzie następny. Mój pierwszy autobus z technologią blockchain odjechał w 2010 roku. Sam nie wiem, może byłem wówczas zbyt mocno zafiksowany na punkcie raczkującego crowdfundingu, a może najnormalniej przegapiłem okazję. Fakt faktem, nie odrobiłem lekcji. Bitcoin wrócił do mnie w roku 2013. Znajomy programista, który cenił mnie za trafne uwagi dotyczące funkcjonalności jego projektów, przy kawie w centrum biznesowym, w którym wynajmowaliśmy biura, powiedział coś w stylu: chodź, pokażę Ci co ciekawego robimy na
blockchainie. Chociaż z jego projektu za dużo nie wyszło, ja wsiąkłem w tą technologię na dobre.
Co było największym wyzwaniem dla Pana jako przedsiębiorcy?
Tworzę branżę krypto – jesteśmy bardziej znienawidzeni przez establishment niż Henry Ford przez producentów konnych powozów. Tworzymy rewolucję. Wyzwania podejmujemy na co dzień.
A najtrudniejszy moment?
Myślę, że ten moment nastał pod koniec 2019 roku. Zapewne poczuliśmy się niezwyciężeni i popełniliśmy pochopną decyzję dla dobra Klienta. Niestety, ta decyzja kosztowała nas blisko 95% środków operacyjnych, które posiadaliśmy. Niedawno udało się je odzyskać, ale była to istna droga przez prawniczą mękę. Ta sytuacje jednak dużo nas nauczyła. Gdy w niewielkim zespole uświadamiasz sobie, że posiadasz rezerwę finansową na 3 tygodnie działalności, Twój mózg przełącza się w inny tryb. Teraz sam nie wiem do czego to nawet porównać. Wiem jedno, po wyjściu z tamtej sytuacji poczuliśmy niewiarygodną moc, jak feniks, który powstał z popiołów
W oparciu o jaki model biznesowy działa Wasza platforma?
Nasza Platforma zdecydowanie wyróżnia się modelem biznesowym. Gdy w 2016 roku pracowaliśmy nad modelem biznesowym, wiedzieliśmy że da się to zrobić lepiej, niż ówczesna konkurencja. Większość z podmiotów, które wówczas istniały opuściły rękawice i zeszły z rynkowego ringu. My od początku postawiliśmy na maksymalną niezależność, co nałożyło na nas ogrom pracy, ale w dłuższej perspektywie dało nam znaczące oszczędności oraz pozwoliło tworzyć nowe kanały przychodów. Nasz główny model opiera się o prowizję transakcyjną. Jednak posiadamy też inne źródła finansowania, które pozwalają nam utrzymać platformę mimo słabej koniunktury na rynku.
Jak wygląda obecnie rynek kryptowalut w Polsce?
W Polsce rynek kryptowalut jest dość hermetyczny. Doszliśmy do momentu, w którym próg wejścia
jest naprawdę wysoko. Są dwie drogi rozwoju. Można realizować biznes dla swoich Klientów – tą
drogą podążamy my w Egera, można też robić biznes kosztem Klientów – tak robi część naszej
konkurencji. Legalnie działających podmiotów na rynku krypto jest kilka. Wszystkie z nich posiadają
umocowanie na listach podmiotów regulowanych przez KNF w zakresie usług płatniczych. Pozostali?
Znajdują się na liście KNF, ale tej dotyczącej ostrzeżeń publicznych.
Od czego zacząć przygodę z kryptowalutami? Jakieś wskazówki?
Jest kilka ścieżek rozwoju. Moim zdaniem najpierw należy zacząć od edukacji. Jest mnóstwo materiałów w internecie, książek oraz innych publikacji o kryptowalutach. Gdybym ja dzisiaj zaczynał, przeczytałbym maksymalnie dużą ilość informacji, przetrawił i dał sobie czas na przyswojenie zdobytej wiedzy. Z takim fundamentem dopiero można zaczynać myślenie o uczestnictwie na rynku. W przeciwnym wypadku jest to jedynie hazard. Poleganie na newsach, grupach sygnałowych i inwestycyjnych guru nie kończy się z reguły dobrze. Warto mieć podstawy. Pamiętać, że kapitał migruje od jego dawców do osób mądrzejszych, wykazujących się sprytem lub zdrowym rozsądkiem. Można mieć szczęście przy jednej transakcji. Jednak rynek jest bezlitosny, a bez wiedzy i umiejętności stanie się dawcą kapitału jest dużo bardziej prawdopodobne